sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 9. Pierwsze starcie z Tokio

Co prawda nie jest to do końca to o co mi chodziło no ale jest, dziewiąty rozdział, z specjalną dedykacją dla Tomuśka* i Ka.

Ka. – twoje słowa wywołały uśmiech na mojej twarzy, cieszę się że jest kolejna osoba , która czyta moje opowiadanie i , której się ono podoba.

Zapraszam do czytania.


~       ~       ~       ~



Nadszedł czwartek, właściwie było już po 11, Tom siedział rozbawiony na moim łóżku obserwując moje starania domknięcia walizki. Próbowałam już naprawdę wszystkiego , w końcu z rezygnacją usiadłam na wypchanej walizce i okazało się że to było rozwiązanie idealne, teraz z łatwością mogłam ją zasunąć.


-Jestem genialna - mruknęłam z zadowoleniem, Tom obdarzył mnie roześmianych spojrzeniem i zaśmiał się pod nosem.

-Oczywiście kochanie – odpowiedział rozbawiony. Przysiadłam się do niego i spojrzałam w te piękne czekoladowe oczy.

-Kochanie, jak to pięknie brzmi – szepnęłam cicho, brunet pogłaskał mnie po policzku i pocałował delikatnie.

-Będę tak codziennie do Ciebie mówić kochanie – uśmiechnęłam się delikatnie słysząc wypowiedziane szeptem słowa.

-Koniec obijania, pora na drugą walizkę – zaśmiałam się i wystałam.
-Jak to drugą? – jęknął załamany chłopak. – Przecież tą pakowałaś godzinę i drugą ją zamykałaś.


Biegałam po domu zbierając rzeczy , o których zapomniałam, a jak się okazało było ich naprawdę sporo.

-Rossie, jak nie wyjdziemy za pięć minut to się spóźnimy na samolot – jęknął Tom patrząc na zegar, który sam wieszał.

-Nie spóźnimy – odpowiedziałam pod nosem czego brunet nie usłyszał. Po chwili już wychodziliśmy z domu, wcześniej zdążyliśmy już pożegnać się z Billem i Lucasem, chłopiec powiedział że będzie bardzo tęsknił za wujkiem Tomem i ciocią też, niby takie proste słowa a jednak sprawiły że poczułam się naprawdę miło.


Po dwudziestu minutach utknęliśmy w korkach, Tom zdenerwowany stukał palcami w kierownice, w kółko powtarzając że nie zdążymy na samolot.

-Zadzwonię że się spóźnimy – zgodnie z własnymi słowami sięgnęłam do kieszeni po telefon i wybrałam odpowiedni numer. – Dzień dobry, z tej strony Nana Anzai, tak zgadza się, niestety utknęliśmy w korku i możliwe się spóźnimy się nieznacznie, dziękuje bardzo.

-Co Ty właśnie zrobiłaś? – spytał Tom patrząc na mnie z nie dowierzeniem.

-Moi dziadkowie sporo zapłacili żebyśmy w razie jakiegokolwiek problemu zdążyli na samolot, który dziwnym trafem może mieć jakieś nieplanowane opóźnienie – wytłumaczyłam spokojnie, i uśmiechnęłam się ciepło. Tom pokręcił głową z nie dowierzeniem – zielone – dodałam i skinęłam w stronę świateł.

-Ah, tak masz racje, zagapiłem się – mruknął chłopak.



/W tym samym czasie, Bill/



Siedziałem na kanapie obserwując jak Lucas bawi się jakimiś samochodami od Toma. W tak krótkim czasie jedna osoba tak odmieniła mojego brata, wciąż nie mogłem w to uwierzyć. Już nie słyszałem z jego strony słów typu, laski, dupy, cycki, ruchanie, teraz mówił tylko Rossie, Nana. Całymi dniami opowiadał jak bardzo ją kocha, ile dla niego znaczy, jak ważna dla niego jest. A to wszystko w tak krótkim czasie. Uśmiechnąłem się pod nosem, wreszcie mój brat jest szczęśliwy.


-Lucas? Chciałbyś poznać przyjaciółkę cioci Rosse? – zagadnąłem malucha, prawdę mówiąc ja też chciałem ją poznać zanim zostawię swojego syna pod jej opieką. Maluch spojrzał na mnie z radością w swoich ciemnych oczkach i ochoczo przytaknął. Odszukałem w telefonie odpowiedni numer , który podała mi Nana.

 – Cindy?

-Tak, z kim rozmawiam? – dziewczyna miała bardzo miły dla ucha głos co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

-Jestem Bill, Rossie dała mi Twój numer gdybym potrzebował pomocy z Lucasem – wyjaśniłem , cały czas uśmiechając się cały czas pod nosem.

-Tak, wspominała mi o tym – odpowiedziała tym samym przyjaznym tonem.

-Pomyślałem że fajnie było by się poznać, gdybyś miała ochotę i czas to może wpadła byś do mnie, poznałabyś również Lucasa – podałem dziewczynie adres i modliłem się by nie odmówiła.

-To nie taki zły pomysł, wpadnę za godzinę.

-Cindy wpadnie za godzinę, więc poznamy koleżankę cioci – poczochrałem synka po włosach, uśmiechnął się i wrócił do zabawy.



/Lotnisko w Tokio, Tom/



Rossie ledwo trzymała się na nogach, wyglądała jakby szła na śpiąco. W jedną rękę złapałem nasze torby a drugą ją objąłem by przypadkiem się nie przewróciła. Złapałem pierwszą lepszą taksówkę, wrzuciłem torby do bagażnika i pomogłem mojej kruszynce wgramolić się do środka, a po chwili siadłem obok niej.

-Kochanie podaj adres – mruknąłem do niej, spojrzała na mnie nieprzytomnie , po chwili zorientowała się że jesteśmy już w Japonii, podała taksówkarzowi adres i podała mu plik banknotów.

-Będziemy jechać z pół godziny, ale już zapłaciłam więc się o to nie martw – szepnęła sennie i oparła głowę o moje ramię. Objąłem mojego aniołka delikatnie. Nim się zorientowałem już spała.

Spojrzałem za szybę, właśnie przejeżdżaliśmy przez Tokio, widok tak ogromnego i nowoczesnego miasta zapierał dech w piersi. Neonowe reklamy walczyły o uwagę z wielkimi telebimami zawieszonymi wyżej. Po kilkunastu minutach zjechaliśmy w jakąś uliczkę a po chwili moim oczom ukazała się piękna willa, za nią następną i kolejna. Im bardziej w głąb wjeżdżaliśmy posiadłości były większe i bogatsze. W końcu zatrzymaliśmy się pod jedną z nich. Była naprawdę ogromna.

-Jesteśmy – oznajmił taksówkarz po angielsku, wysiadłem z samochodu biorą moją śpiącą księżniczkę na ręce, starszy pan , który prowadził wyjął torby z bagażnika i ułożył je przed furtką. Nim zdążyłem podejść ktoś podszedł do furtki otwierając ją, była to starsza pani, wyglądała na bardzo zadbaną, za nią szła jakaś dziewczyna, nie dużo starsza od Rose. Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się ciepło.
-Witamy w Tokio Tom – odezwała się po niemiecku co ogromnie mnie zdziwiło. – Jestem Miyoto, babcia Nany – przedstawiła się i ponownie obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.

-Bardzo mi miło – gestem mnie zaprosiła , a dziewczynie kazała wziąć torby. Chciałem zaprotestować ale w tym momencie Rossie wymamrotała moje imię przez sen i wtuliła się mocniej w moją szyje. Weszliśmy do budynku, kobieta bez słowa skierowała się ku schodom a ja za nią nie mogąc nadziwić się wnętrzu, które wręcz ociekało bogactwem. Dziewczyna niosąca torby cały czas szła za nami aż w końcu otwarła drzwi przed , którymi zatrzymała się Miyoto, moim oczom ukazał się ogromny apartament , taki jak ten z najdroższych hoteli. Ostrożnie i delikatnie położyłem Rose na łóżku a raczej łożu i odgarnąłem niesforny kosmyk blond włosów , który opadł jej na twarz.


-Tom, dbaj o nią – odezwała się babcia dziewczyny po czym wyszła zostawiając mnie samego z śpiącą dziewczyną w pomieszczeniu.

4 komentarze:

  1. WOW, WOW, WOW!!
    Słodko....
    Przeczytałam przed chwilą wszystko i powiem ci że genialnie!!!!!!!
    Kurczę, Tom jest taki słodki, opiekuńczy, słodki, miły, słodki, kochany... wspominałam że słodki?
    :* :*
    Aż mi się gęba sama szczerzy jak czytam :D
    Świetne, czekam na nexta i zapraszam też do mnie:
    zyj-tak-aby-nie-zalowac-zadnego-dnia.bloog.pl
    tom-kaulitz-diary.blogspot.com

    Kochająca Toma ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny odcinek, bardzo miło się go czytało :) Tom naprawdę jest kochany, mam nadzieję, że nic nie będzie zakłócało tego wspaniałego uczucia, jakim obdarzył Rossie :) Jestem ciekawa czasu, który spędzą w Tokio :D Swoją drogą, dla Toma to pewnie nowość mieć bogatszą dziewczynę od siebie :D I Bill ze swoim synkiem też jest bardzo słodki xd Kochany tatuś :D
    Dziękuję za dedykację :) Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Haaaaa wiesz,że ubustwiam to jak piszesz i Ciebie również?
    Jeśli nie to Ci to powiem jesteś moją ulubioną blogerką ;))
    Dziękuje za dedyk normalnie taki mam zaciesz jak dziecko ,które dostało lizaka nioh nioh..
    Wybacz odwala mi...
    I ten wygląd blooga hmm coś on mi przypomina hahah
    Super i u mnie na blogu nowy rozdział
    A oto moje gg gdybyś chciała sie skontaktować 46685446

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde jak słodko. :D może Bill i Cindy będą razem ? :D byłoby świetnie :) czekam na next !

    zapraszam do mnie www.thbookpicture.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń