Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i nie musiałam długo czekać by Tom powitał mnie z uśmiechem, weszliśmy do środka gdzie czekał Lucas, przytulił mnie na powitanie i zaczął opowiadać co to on robił przez ostatnie dni. Zaciągnął mnie do małego stoliczka gdzie miał swoje budowle z klocków oraz zaczął opowiadać co jest czym. Tom przyglądał mi się z uśmiechem. Po paru minutach Tom kucnął obok chłopca i poprosił żeby sam się pobawił a Tom zabierze mnie do salonu.
Chwilę później siedzieliśmy na filetowej sofie, w dużym przestronnym salonie. Ściany były pomalowane na biało z fioletowymi akcentami w tym samym kolorze co sofa. Meble natomiast były całe białe.
Tom włączył telewizor, i jakiś przypadkowy kanał. Cały czas myślałam o tym jak spytać chłopaka o to czy chciałby polecieć ze mną do Tokio. Niby nic ale co jak mi odmówi?
- Rose? O co chodzi? - spytał niespodziewanie Tom. Spojrzałam na niego w szoku nie wiedząc co powiedzieć. Ale jak nie spytam go dziś , teraz to nie spytam go w ogóle.
- Rano dzwoniła do mnie babcia - zaczęłam niepewnie czując uważne spojrzenie bruneta - co roku urządza moje urodziny do 20-stych, czyli do tych , które będę za tydzień. I tu moje pytanie, wiem że znamy się krótko ale chciałabym żebyś poleciał ze mną do Tokio - spojrzałam niepewnie na Toma , który uśmiechał się delikatnie, objął mnie ramieniem.
- Oczywiście ze polecę z Tobą - odpowiedział ciepło a ja odetchnęłam z ulgą, mimo tego że znamy się tak krótko Tom był dla mnie kimś ważnym. - To teraz moje pytanie - brunet wstał i sięgnął do stolika, który stał na kanapką, którego wcześniej nie widziałam. Poprosił mnie żebym wstała i stał teraz przed mną z różą w dłoni. - Tak jak mówiłaś znamy się krótko, ale chciałbym być dla Ciebie kimś więcej, niż znajomym. Chciałbym być z Tobą. - Stałam w osłupieniu słuchając Toma, z każdym jego słowem moje serce zalewało nieznane wcześniej ciepło. Nie byłam w stanie nic powiedzieć więc w odpowiedzi pocałowałam bruneta , a raczej dałam mu buziaka i mocno się do niego przytuliłam.
Mój Tom.
Mój Skarb.
Czyż to nie brzmi pięknie?
Zajęliśmy z powrotem miejsce na kanapie. Tym razem siedziałam już przytulona do chłopaka , który obejmował mnie stanowczo ale jednocześnie delikatnie.
Czułam że gdybym dalej stała kolana by się pod mną ugięły , gdyż miałam wrażenie że są z waty.
-Na czwartek czy piątek zamówić bilety? - spytałam w niemal anielskim nastroju. Czułam że do szczęścia potrzebny jest mi tylko Tom.
-Może być czwartek, rano - odpowiedział, wyprzedzając moje następne pytanie.
Ktoś wszedł do domu.
-Lucas, tata wrócił - rozniósł się miły dla ucha głos po domu, sekundę później słychać było jak maluch biegnie do drzwi gdzie czekał na niego tata.
Po chwili do salonu wszedł wysoki , krótko obcięty brunet. Niemal szklane odbicie Toma, po chwili dostałam przejaśnienia szarych komórek i zaświtało mi że widziałam tego chłopaka wcześniej.
-Bill Kaulitz - chłopak przedstawił się i wyciągnął do mnie rękę , podałam mu swoją a on uścisnął ją delikatnie.
-Nana Rossie Anzai, nie spotkałam Cię gdzieś wcześniej?
-BlauStudnio - chłopak uśmiechnął się ciepło , łaskocząc synka na co ten zaśmiał się wesoło. Ah, moja ostatnia sesja.
-Pięknie , widzę że już znasz mojego brata - zaśmiał się Tom po czym dostałam od niego buziaka w policzek.
-A to jest, Rose, o której tyle mi opowiadałeś - odpowiedział mu brat uśmiechając się pod nosem, na co zaśmiałam się i przytuliłam do Toma.
Po paru minutach zostaliśmy z Tomem sami w salonie.
Z moim Tomem.
To było piękne...brak mi słów na opisanie tej części.Masz wielki talent,pokazałaś to już w pierwszym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliowścią na następny rozdział ;)
Hej piszę jeszcze raz komentarz ponieważ mój blog zmienił swój wygląd a także opowiadanie się zmieniło dlatego zapraszam Cię byś przeczytała całkowicie nową historię miłości Toma Kaulitza
OdpowiedzUsuńhttp://youallmylife.blogspot.com/
I oczywiście czekam u Ciebie na rozdział ;)
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger! http://komm-und-rette-mich-bitte.blog.pl/2013/07/22/the-versatile-blogger/
OdpowiedzUsuń