poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 4. Coś o sobie


Uśmiechnięta czekałam na Toma, który obiecał się zjawić za parę minut zaznaczając jednak że dziś pijemy wyłącznie cole. Pokręciłam głową wspominając wczorajszy wieczór, a raczej próbując sobie cokolwiek przypomnieć, fakt, faktem musiałam przyznać że do picia większej ilości alkoholu się kompletnie nie nadaję. Poderwałam się z kanapy słysząc dzwonek do drzwi. Przywitałam się z chłopakiem i zaprosiłam go do środka.
–Mogę o coś spytać? – zagadnął Tom gdy usiedliśmy na kanapie.
-Jasne – uśmiechnęłam się zachęcająco.
-Dlaczego przeprowadziłaś się do Niemiec?
-To długa historia – spojrzałam na bruneta jednak on stwierdził że chętnie posłucha bo ma dużo czasu. – No dobrze a więc od początku, moja mama była japonką a ojca nie znałam. Gdy miałam 10lat okazało się że moja mama jest chora na raka więc oddała mnie pod opiekę dziadków, których w tedy poznałam gdyż nie utrzymywali kontaktów z swoją córką. Okazali się bardzo mili i poznałam historię rodzinną. Moja matka zaszła w ciąże podczas jakieś podróży, nie chcieli mi powiedzieć z kim. Dopiero gdy zmarła, rok później, zostawiła mi tajemnicze pudełko, w środku był list, testament i parę drobiazgów. W liście napisała kto jest moim ojcem, oraz przykleiła jego zdjęcie. Daniel Schwarz, niemiecki pisarz, blondyn. Byłam nim tak zafascynowana że pewnego dnia bez zgody dziadków przefarbowała się na blond. Babcia pod moimi prośbami zapisała mnie na niemiecki, gdy skończyłam 15lat błagałam dziadków bym mogła zamieszkać w Niemczech tłumacząc się tym że w końcu w połowie jestem Niemką. W końcu mi pozwolili więc jestem tu.
-Faktycznie długa – Tom objął mnie ramieniem – przykro mi, że tyle musiałaś przejść.
-Daj spokój, było minęło, nie wracam do tego, i tak nic nie zmienię – uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie mamy, była zawsze uśmiechnięta, na wszystko mi pozwalała i dbała o mnie gdy była. – byłam jej oczkiem w głowie – szepnęłam cicho a po policzku spłynęła samotna łza. Chłopak przytulił mnie mocniej. – To co, napijemy się tej coli? – spytałam zmieniając temat.
- Jasne – uśmiechnął się i puścił mnie pozwalając mi wstać. Podeszłam do kuchni po dwie szklanki i cole. Wróciłam do pokoju i postawiłam wszystko na stoliku. Nalałam napój do szklanek i usiadłam z powrotem na kanapie.
-To teraz Ty opowiedz mi coś o sobie – zachęciłam Toma uśmiechem.
-nie ma co opowiadać – zaśmiał się i pokazał mi język.
-chętnie posłucham  - odpowiedziałam nalegając, na co skapitulował.
-no więc tak jak mówiłem wcześniej, mieszkam z bratem bliźniakiem, od małego interesuje się muzyką więc z drobną pomocą ojczyma założyłem wytwórnię płytową. Biologiczny ojciec był mnie, brata i mamę więc go zostawiła i za kilka lat ponownie wyszła za mąż. Został jeszcze Lucas, syn mojego brata, jego dziewczyna zażądała od niego opieki nad nim i zrzekła się praw do niego. Okazała się prawdziwą zołzą, musiał jej zapłacić by nie usunęła ciąży.
-To przykre. – Tym razem to ja przytuliłam Toma. Resztę wieczoru przegadaliśmy na błahe tematy typu, ulubiony zespół, ulubiona piosenka, potrawa, napój, największe marzenie.

2 komentarze:

  1. Mega!! Wystarczyło że przeczytałam ten jeden rozdział a już mam uśmiech od ucha do ucha.Coraz bardziej się rozkręca czekam z niecierpliwością na nexta
    P.S-uwielbiam twojego nicka ;)

    OdpowiedzUsuń