Tom o
umówionej godzinie zapukał do drzwi. Otworzyłam je a brunet patrzył na mnie z
dziwnym błyskiem w oku.
-Zmiana
planów kino odwołane – patrzyłam na niego w szoku a on czekał na moją reakcje.
– zabieram Cię do wesołego miasteczka – uśmiechnął się ciepło i wszedł do
środka mijając mnie w drzwiach. – no chyba że nie chcesz – dodał już mniej
pewnie widząc moją reakcje a raczej jej brak.
-Nie,
pewnie że chce – zaprotestowałam słabo, na samą myśl o wesołym miasteczku i
wielu kolejkach robiło miałam zawroty głowy. – tylko się przebiorę – dodałam po
chwili i skierowałam się do sypiali gdzie stało już moje łóżko.
-Ja tu
poczekam – krzyknął Tom z przedsionka.
Stałam
przed szafą nie mając kompletnie pojęcia co założyć. Po piętnastu minutach
zdecydowałam się na zwykłe szare leginsy i czerwony top, i do tego
czarnoczerwone najki. Szybko się przebrałam i stanęłam przed Tomem uśmiechając
się.
-To co
idziemy? – zapytałam wychodząc przed dom, brunet odpowiedział mi uśmiechem i
wyszedł za mną. Przed podwórkiem stał jego samochód. Piękne nowe Porsche
Panamera. – A to wesołe miasteczko to daleko? – zapytałam gdy wsiedliśmy już do
samochodu. Tom spojrzał na mnie kontem oka i uśmiechnął się odpalając Porsche.
-Pod
Berlinem. Swoją drogą , widziałem efekt twojej sesji i jestem pod wrażeniem,
teraz jestem już przekonany że wiele zależy od fotografa, wcześniej myślałem że
tylko od modela. – uśmiech nie schodził z twarzy chłopaka, a w jego oczach
błyskały wesołe iskierki.
-Nie
bardzo rozumiem. Jak to widziałeś efekt mojej sesji? –usiłowałam sobie
przypomnieć ale w ostatnim czasie nie miałam żadnej wystawy a tym bardziej że
wczoraj mnie wyrzucili.
-Bill
Kautilz. – odpowiedział spokojnie , a ja jak na zawołanie przypomniałam sobie
moją ostatnią sesje i wspomnianego chłopaka – to mój brat bliźniak – ciągnął
dalej – pochwalił mi się i tam zauważyłem Twoje nazwisko. Naprawdę jestem pełen
podziwu.
-Dziękuje,
ale najwidoczniej się nie nadaje, wczoraj mnie wywalili – mruknęłam pod nosem,
przypominając sobie wczorajsze spotkanie z Cindy.
-Ej,
rozchmurz się, zabiorę Cię na lody – zaśmiałam się słysząc jego słowa. – za
niedługo będziemy.
Na
potwierdzenie słów chłopaka po niecałych dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się
na parkingu. Wysiedliśmy z samochodu, podszedł do nas starszy pan zbierając
opłatę za parking, później przeszliśmy do kas gdzie Tom kupił bilety.
-Tom
ja chyba się boję – mruknęłam cicho czekając na start pierwszej kolejki, na
którą trafiliśmy. Spojrzał na mnie uśmiechając się delikatnie i objął mnie
ramieniem.
-Jestem
obok, nie masz się czego bać – wyszeptał cicho, a po chwili wagoniki ruszyły z
piskiem. Zacisnęłam oczy ze strachu i ręce na specjalnym uchwycie. Nie musiałam
długo czekać by usłyszeć kojące słowa bruneta. Dla mnie ten przejazd trwał
nieskończoność a dla Toma krótką chwilę. Niemal wybiegłam z kolejki na co
chłopak zareagował śmiechem.
-No
dzięki Ci bardzo śmiej się ze mnie dalej – pokazałam mu język i udałam że się
obrażam.
-jakbyś
się widziała to też byś się śmiała – odgryzł mi się i niespodziewanie mnie
przytulił. – chyba nie było aż tak źle? – zapytał już spokojnie i jakby czule.
-nie –
odpowiedziałam mu nieco skrępowana całą sytuacją.
Kolejne
kolejki , na których byliśmy nie były aż tak straszne albo nie bałam się bo Tom
tulił mnie cały czas. Uśmialiśmy się nieziemsko w zamku luster, gdzie nie raz
wyglądaliśmy jak kosmici, z płaskimi głowami, cali spłaszczeni, z głową większą
od tyłka, albo jak sumo.Na koniec zjedliśmy jeszcze lody.
- naprawdę nie lubisz truskawek? - zapytał Tom z niedowierzeniem, patrzył na mnie jakbym co najmniej stwierdziła że jestem z marsa.
-a co w tym takiego dziwnego? Nie lubię i już - uśmiechnęłam się czują promienie słoneczne na twarzy. - Herbaty też nie lubię - dodałam po chwili.
-Nie no teraz to żartujesz.
-Nie , nigdy nie pije herbaty. - W wyśmienitych humorach wróciliśmy do samochodu i obraliśmy kierunek mój dom.