czwartek, 21 lutego 2013

Rodział 1. Lucas



Ostatni karton wypakowany, odetchnęłam z ulgą i usiadłam na podłodze. Przeprowadzka do Loitsche z Hamburga to był strzał w dziesiątkę, miasto nie było ani za duże ani za małe, wprost idealnie. Nie mieszkałam w centrum ale nie miałam problemu dostać się do centrum. Odwróciłam się w stronę zegara jako jedyna rzecz leżał na nieswoim miejscu, tylko i wyłącznie dla tego że nie mogłam go powiesić , haczyk był za wysoko a krzeseł jeszcze niestety nie mam. Dochodziła prawie 15. Wstałam z ziemi i otrzepałam ubranie, w tym momencie usłyszałam nerwowe pukanie do drzwi, a raczej walenie. Podeszłam do drzwi i otworzyłam ja, moim oczom ukazał się zdenerwowany młody mężczyzna.
-nie widziałaś może Lukasa? – chłopak przerwał nagle przyglądając mi się badawczo – przepraszam nie wiedziałem że Lily się wyprowadziła.
-nie widziałam, i przepraszam ale jestem już prawie spóźniona – mruknęłam szukając kluczy po kieszeniach, znalazłam je poczym z uśmiechem stanęłam obok zszokowanego bruneta i zamknęłam drzwi. 
-do zobaczenia – wypchnęłam go przed furtkę i pomachałam na pożegnanie.  Wsiadłam do mojej czarnej audicy TT i ruszyłam z piskiem opon na umówione spotkanie. Po dwudziestu minutach zaparkowałam przed kafejką.
-Nana !
-Cindy – uśmiechnęłam się na widok przyjaciółki. Ona mieszkała tutaj dłużej, więc znała już miasto.
-jak dobrze Cię widzieć – zaczęła mnie ściskać i przytulać.
-spokojnie- zaśmiałam się – przecież nie widziałyśmy się miesiąc.
-chyba aż miesiąc – pokazała mi język. Wreszcie weszłyśmy do kafejki, obie zamówiłyśmy latte. Gadałyśmy jakieś dwie godziny jak nie dłużej po czym postanowiłyśmy przejść się do pobliskiego parku. Po krótkim spacerze Cindy stwierdziła że musi już iść więc ja też poszłam w swoją stronę. Zatrzymałam się widzą płaczącego chłopca na ławce. Kucnełam przed maluchem.
-Cześć jestem Nana a Ty? – chłopiec spojrzał na mnie zdziwiony.
-Masz na imię Nana? – spytał ocierając łzy rączkami.
-Tak, ale możesz mówić na mnie Rossie – uśmiechnęłam się delikatnie.
-Zgubiłem się – szepnął cicho chłopiec.
- a jak masz na imię? – zagadnęłam chłopca.
-Lucas – odpowiedział nieśmiało. Lucas. Przypomniała mi się scena z mojego wyjścia z domu, gdy jakiś chłopak szukał właśnie Lucasa.
-Poznałam dzisiaj kogoś kto Cię szukał więc może Cie do niego zabiorę?
-Wujek Tom mnie szuka? – spytał przyglądając mi się jak gdyby sprawdzał czy czasami nie kłamię.
-oczywiście że tak Luki – uśmiechnęłam się do chłopca a on odwzajemnił uśmiech wstałam i wyciągnęłam do niego rękę. Podał mi swoją drobną rączkę i  stanął obok mnie. Zaprowadziłam chłopca do samochodu i tu pojawił się problem, nie mam fotelika. Posadziłam Lukasa na fotelu i zapięłam mu pas, który oczywiście był o wiele za duży i w ogóle nie dopasowany. Wsiadłam do samochodu i na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Poprosiłam chłopca żeby siedział grzecznie. Po jakimś czasie zaparkowałam pod domem i tu pojawiła się kolejna przeszkoda nie mam pojęcia, w którym domu mieszka ów wujek Tom. Odpięłam Lucasa i pomogłam wysiąść z samochodu. Malec rozejrzał się i sam zaczął iść w kierunku jednego z domów ciągnąc mnie za rękę. Zadzwoniłam do drzwi , niemal natychmiast wujek Tom je otworzył.
- znalazłam zgubę i przyprowadziłam do wujka Toma – uśmiechnęłam się wskazując na chłopca stojącego obok mnie. Dopiero teraz go zauważył, klęknął przed nim i przytulił.
-uratowałaś mi życie – uśmiechnął w moją stronę i wstał biorąc chłopca na ręce- dasz się zaprosić na kawe? – spytał – w ramach podziękowania – dodał szybko.
-Nana – przedstawiłam się.
-przepraszam, nie przedstawiłem się , Tom – uśmiechnął się i postawił chłopca na ziemi – idź do domu – chłopiec grzecznie wszedł do środka a Tom zamknął za nim drzwi. – to jak z tą kawą?
-mam lepszy pomysł – mruknęłam przyglądając się mu uważnie. Tak na oko ma koło 180-190 więc się nada. Chłopak przyglądał mi się z wyraźnym zaciekawieniem – możesz powiesić mi zeegaaar.
-zegar? – powtórzył zszokowany.
-tak, takie urządzenie na baterie, mierzy czas – zachichotałam pod nosem widząc jego minę.
-jasne że powieszę, jutro wraca mój brat więc po południu mogę wpaść.
-no dobra, to jutro o 17, będę czekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz