Z dedykacją
dla Billa i Toma dołączone z spóźnionymi życzeniami urodzinowymi.
Zapraszam
również na pierwszy rozdział na : http://youaremyhopetom.blogspot.com/
Zapraszam do
czytania J
~ ~ ~ ~
-Jest śliczny Tommy – miałam ochotę piszczeć ze szczęścia, tak bardzo mi się podobał. Tom zapiął mi go na szyji a ja rzuciłam się na niego. Ten prezent był zdecydowanie numerem jeden. Wyprzedzał perłowy naszyjnik od babci, sukienkę i buty od Melody i Miyaviego, byłam wdzięczna że to ona wybierała prezent, Ruki i Reita kupili razem dziwny stój pokojówki , z czego zadowolony był Tom, od Kai’a dostałam dużego pluszaka, Aoi przyniósł mi moją ulubioną sake a Uruha ramkę ze zdjęciem moim z chłopakami. – Dziękuje
.-Nie ma za co Słonko – Tom, mówiąc to odetchnął z ulgą – nie byłem pewien czy Ci się spodobał.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi się podoba – mruknęłam , wtulając się mocniej.
Nie chciałam wracać, było mi tutaj dobrze, z Tomem. Niestety czas leciał naprawdę szybko.
Wykorzystywaliśmy z Tomem każdą chwilą. Spacerowaliśmy po parku pełnym kwitnących wiśni, różowe płatki kwiatów stwarzały niepowtarzalny widok.
Zrobiliśmy sobie nawet zdjęcia w budce. No dobra, może w kilku.
Jedliśmy za każdym razem w innym miejscu, a w domu mojej babci prawie w ogóle nas nie było.
Cieszyliśmy się każdą chwilą.
Odkrywaliśmy nowe miejsca , o których nawet nie miałam pojęcia.
Było naprawdę cudownie.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, a my właśnie wsiadaliśmy do samolotu.
Uśmiechałam się na wspomnienie spędzonych razem chwil w Tokio.
-Kocham Cię Tommy – dałam mu buziaka w policzek uśmiechając się ciepło.
-Ja Ciebie też skarbie – objął mnie ramieniem gdy zajęliśmy odpowiednie miejsce.
Nawet w samolocie było idealnie, byle z Tomem.
Oboje zasnęliśmy po niedługim czasie.
Obudziliśmy się dopiero przy lądowaniu w Berlinie. Przeciągnęłam się ziewając, chwile później Tom pomógł mi wstać, po czym wysiedliśmy z samolotu , żegnani przez załogę standardową formułką. Nawet to mi nie przeszkadzało.
Po sprawdzeniu paszportów , odebraliśmy bagaże i udaliśmy się do wyjścia gdzie czekał na nas Bill.
-Cześć Bill – odezwałam się w tym samym momencie co Tom.
-Cześć gołąbeczki – zaśmiał się, po czym skierowaliśmy się do samochodu.
-Gdzie Lucas? – zapytałam, zauważając brak chłopca.
-Został u Cindy – Bill nieco się zakłopotał, przesłaliśmy sobie z Tomem znaczące spojrzenia.
Wiedziałam że coś z tego będzie.
Jechaliśmy już dość długo a ja byłam strasznie zmęczona.
Przysłuchiwałam się rozmowie bliźniaków gdy nagle poczułam się niesamowicie śpiąca.
/Tom/
-Jedziemy do nas? – Bill spytał gdy zauważył że Rossie śpi.
-Tak – odpowiedziałem po chwili zastanowienia. Nie wiem gdzie ma klucze więc bez sensu będzie ją tylko po to budzić. – Poopowiadam Ci potem żeby się nie obudziła – dodałem wyprzedzając pytanie brata.