środa, 4 września 2013


Z dedykacją dla Billa i Toma dołączone z spóźnionymi życzeniami urodzinowymi.
Zapraszam również na pierwszy rozdział na : http://youaremyhopetom.blogspot.com/
Zapraszam do czytania J

~          ~          ~          ~
 
Nigdy bym nie przypuszczała że rozpakowywanie prezentów może być męczące. Ku mojej radości to był już koniec. Ostatni był od Toma. Cieszyłam się jak dziecko , które dostało nową zabawkę trzymając małe pudełeczko w ręku. Zerkając na nieco poddenerwowanego Toma otworzyłam je powoli , niecierpliwie zerkając do środka. W pudełeczku prezentował się dumnie srebrny łańcuszek z srebrną zawieszką w kształcie A .

-Jest śliczny Tommy – miałam ochotę piszczeć ze szczęścia, tak bardzo mi się podobał. Tom zapiął mi go na szyji a ja rzuciłam się na niego. Ten prezent był zdecydowanie numerem jeden. Wyprzedzał perłowy naszyjnik od babci, sukienkę i buty od Melody i Miyaviego, byłam wdzięczna że to ona wybierała prezent, Ruki i Reita kupili razem dziwny stój pokojówki , z czego zadowolony był Tom, od Kai’a dostałam dużego pluszaka, Aoi przyniósł mi moją ulubioną sake a Uruha ramkę ze zdjęciem moim z chłopakami. – Dziękuje
.-Nie ma za co Słonko – Tom, mówiąc to odetchnął z ulgą – nie byłem pewien czy Ci się spodobał.

-Nawet nie wiesz jak bardzo mi się podoba – mruknęłam , wtulając się mocniej. 


Nie chciałam wracać, było mi tutaj dobrze, z Tomem. Niestety czas leciał naprawdę szybko.

Wykorzystywaliśmy z Tomem każdą chwilą. Spacerowaliśmy po parku pełnym kwitnących wiśni, różowe płatki kwiatów stwarzały niepowtarzalny widok.

Zrobiliśmy sobie nawet zdjęcia w budce. No dobra, może w kilku.

Jedliśmy za każdym razem w innym miejscu, a w domu mojej babci prawie w ogóle nas nie było. 

Cieszyliśmy się każdą chwilą.

Odkrywaliśmy nowe miejsca , o których nawet nie miałam pojęcia.

Było naprawdę cudownie.

Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, a my właśnie wsiadaliśmy do samolotu.

Uśmiechałam się na wspomnienie spędzonych razem chwil w Tokio.

-Kocham Cię Tommy – dałam mu buziaka w policzek uśmiechając się ciepło.

-Ja Ciebie też skarbie – objął mnie ramieniem gdy zajęliśmy odpowiednie miejsce. 


Nawet w samolocie było idealnie, byle z Tomem.


 Oboje zasnęliśmy po niedługim czasie.

Obudziliśmy się dopiero przy lądowaniu w Berlinie. Przeciągnęłam się ziewając, chwile później Tom pomógł mi wstać, po czym wysiedliśmy z samolotu , żegnani przez załogę standardową formułką. Nawet to mi nie przeszkadzało.

Po sprawdzeniu paszportów , odebraliśmy bagaże i udaliśmy się do wyjścia gdzie  czekał na nas Bill.

-Cześć Bill – odezwałam się w tym samym momencie co Tom.

-Cześć gołąbeczki – zaśmiał się, po czym skierowaliśmy się do samochodu.

-Gdzie Lucas? – zapytałam, zauważając brak chłopca.

-Został u Cindy – Bill nieco się zakłopotał, przesłaliśmy sobie z Tomem znaczące spojrzenia. 

Wiedziałam że coś z tego będzie.

Jechaliśmy już dość długo a ja byłam strasznie zmęczona.

Przysłuchiwałam się rozmowie bliźniaków gdy nagle poczułam się niesamowicie śpiąca.


 /Tom/


-Jedziemy do nas? – Bill spytał gdy zauważył że Rossie śpi.

-Tak – odpowiedziałem po chwili zastanowienia. Nie wiem gdzie ma klucze więc bez sensu będzie ją tylko po to budzić. – Poopowiadam Ci potem żeby się nie obudziła – dodałem wyprzedzając pytanie brata.