Z powodów osobistych w które wchodzi zakończenie roku, skręcenie prawej kostki ( po raz czwarty) oraz zbliżająca się przeprowadzka przepraszam że rozdział tak późno, podzieliłam go na dwie części ponieważ drugą część wciąż pisze a chce coś dodać aby choć trochę zdradzić moje niecne plany :) dziękuje za cierpliwość i zapraszam do pierwszej części siódmego już rozdziału.
Angel* - mam kilka pomysłów na dziesiąty rozdział ale zobaczymy co z tego wyjdzie :)
~ ~ ~ ~
Około
godziny siódmej moja komórka rozdzwoniła się nie dając mi spać. Z grymasem na
twarzy wygrzebałam się z pościeli o odszukałam telefon. Zamarłam patrząc na
wyświetlacz. Babcia Miyoko
-Cześć
babciu – odezwałam się niepewnie po naciśnięciu zielonej słuchawki.
-Nana,
tak dawno się nie odzywałaś, martwiłam się o Ciebie słoneczko – zaczęła jak
zwykle troskliwie – opowiadaj co u Ciebie.
-Wiem
babciu, wiem. Ostatnio przeprowadziłam się do nowego miasta. Cindy też tutaj
zamieszkała więc nie jestem sama w sumie to… - zacięłam się nie wiedząc co i
jak powiedzieć o Tomie.
-Poznałaś
kogoś , prawda? – zagadnęła babcia domyślając się co chce powiedzieć.
-Tak,
ma na imię Tom, jest cztery lata starszy od mnie, jest naprawdę bardzo miły
-Wolałabym
żeby to był jakiś Japończyk, no ale cieszę się w Twoim szczęściem – oczyma wyobraźni
widziałam jak babcia uśmiecha się do telefonu. – ale ja nie w tej sprawie dzwonie.
Będzie okazja żebym go poznała
-Jak
to? – zapytałam zszokowana, nie do końca rozumiejąc co babcia chce przez to
powiedzieć.
-Postanowiłam
że zorganizuję twoje 20 urodziny w Tokio, więc pakujcie walizki i
przyjeżdżajcie, za wszystko my z dziadkiem płacimy, zanim zdążysz zaprotestować
roząłczam się papa – i tyle z rozmowy z babcią.
Siedziałam
na łóżku z głupią miną wpatrując się w ściane. I co ja mam niby teraz zrobić.
Iść do chłopaka za którym szaleje choć nam go zaledwie kilkanaście dni i spytać
czy czasem nie chce wybrać się ze mną do Japonii? Z cichym westchnieniem
opadłam na łóżko zakopując się z powrotem w kołdrze.
Po raz
drugi tego dnia obudziłam się już o normalnej dla mnie porze, czyli o 11.
Spojrzałam na telefon, wzięłam go do ręki i przejrzałam spis połączeń czy aby na
pewno mi się to nie przyśniło. Jednak rzeczywistość była twarda i czarno na
białym widniało połączenie o 7 rano z babcią.
Z
opóźnioną reakcją dotarło do mnie że czeka na mnie sms od Toma
Dziś nie dam rady nigdzie się
wyrwać ale jak tylko chcesz to możesz do mnie wpaść, pobawisz się z Lucasem :-P
Uśmiech
sam wkradł mi się na buzie, już w całkiem niezłym humorze zeszłam z łóżka
krytycznym spojrzeniem mierząc moją szafę, która niemal świeciła pustkami Muszę
w końcu wybrać się na zakupy. Po wielu dylematach wybrałam żółty t-shirt z
czarnym napisem Let’s go fun i czarne , krótkie spodenki.
Stanęłam
przed lustrem, mierząc własne odbicie, dziś postanowiłam zrobić zwykłego kucyka
i delikatny makijaż.
Mijając
kuchnie przypomniałam sobie jak pare dni temu znalazłam na blacie karteczkę od
Toma z jego numerem telefonu. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z domu w
kierunku sąsiedniego.