środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 7 cz. 1/2 .Telefon od babci.

Z powodów osobistych w które wchodzi zakończenie roku, skręcenie prawej kostki ( po raz czwarty) oraz zbliżająca się przeprowadzka przepraszam że rozdział tak późno, podzieliłam go na dwie części ponieważ drugą część wciąż pisze a chce coś dodać aby choć trochę zdradzić moje niecne plany :) dziękuje za cierpliwość i zapraszam do pierwszej części siódmego już rozdziału.

Angel* - mam kilka pomysłów na dziesiąty rozdział ale zobaczymy co z tego wyjdzie :)



~   ~   ~   ~

Około godziny siódmej moja komórka rozdzwoniła się nie dając mi spać. Z grymasem na twarzy wygrzebałam się z pościeli o odszukałam telefon. Zamarłam patrząc na wyświetlacz. Babcia Miyoko
-Cześć babciu – odezwałam się niepewnie po naciśnięciu zielonej słuchawki.
-Nana, tak dawno się nie odzywałaś, martwiłam się o Ciebie słoneczko – zaczęła jak zwykle troskliwie – opowiadaj co u Ciebie.
-Wiem babciu, wiem. Ostatnio przeprowadziłam się do nowego miasta. Cindy też tutaj zamieszkała więc nie jestem sama w sumie to… - zacięłam się nie wiedząc co i jak powiedzieć o Tomie.
-Poznałaś kogoś , prawda? – zagadnęła babcia domyślając się co chce powiedzieć.
-Tak, ma na imię Tom, jest cztery lata starszy od mnie, jest naprawdę bardzo miły
-Wolałabym żeby to był jakiś Japończyk, no ale cieszę się w Twoim szczęściem – oczyma wyobraźni widziałam jak babcia uśmiecha się do telefonu. – ale ja nie w tej sprawie dzwonie. Będzie okazja żebym go poznała
-Jak to? – zapytałam zszokowana, nie do końca rozumiejąc co babcia chce przez to powiedzieć.
-Postanowiłam że zorganizuję twoje 20 urodziny w Tokio, więc pakujcie walizki i przyjeżdżajcie, za wszystko my z dziadkiem płacimy, zanim zdążysz zaprotestować roząłczam się papa – i tyle z rozmowy z babcią.
Siedziałam na łóżku z głupią miną wpatrując się w ściane. I co ja mam niby teraz zrobić. Iść do chłopaka za którym szaleje choć nam go zaledwie kilkanaście dni i spytać czy czasem nie chce wybrać się ze mną do Japonii? Z cichym westchnieniem opadłam na łóżko zakopując się z powrotem w kołdrze.
Po raz drugi tego dnia obudziłam się już o normalnej dla mnie porze, czyli o 11. Spojrzałam na telefon, wzięłam go do ręki i przejrzałam spis połączeń czy aby na pewno mi się to nie przyśniło. Jednak rzeczywistość była twarda i czarno na białym widniało połączenie o 7 rano z babcią.
Z opóźnioną reakcją dotarło do mnie że czeka na mnie sms od Toma
Dziś nie dam rady nigdzie się wyrwać ale jak tylko chcesz to możesz do mnie wpaść, pobawisz się z Lucasem :-P
Uśmiech sam wkradł mi się na buzie, już w całkiem niezłym humorze zeszłam z łóżka krytycznym spojrzeniem mierząc moją szafę, która niemal świeciła pustkami Muszę w końcu wybrać się na zakupy. Po wielu dylematach wybrałam żółty t-shirt z czarnym napisem Let’s go fun i czarne , krótkie spodenki.
Stanęłam przed lustrem, mierząc własne odbicie, dziś postanowiłam zrobić zwykłego kucyka i delikatny makijaż.

Mijając kuchnie przypomniałam sobie jak pare dni temu znalazłam na blacie karteczkę od Toma z jego numerem telefonu. Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam z domu w kierunku sąsiedniego.